W lutym, gdy mój krem BB był
na wykończeniu, zaczęłam rozglądać się za podkładem
i zieloną bazą, która nadawałaby się do cery
naczynkowej. Moją uwagę przykuły kosmetyki Kobo, baza wydawała
się zachęcająca, o delikatnym kolorze (zależało
mi na tym, aby nie spowodowała, że skóra
będzie wyglądać na siną), postanowiłam więc przyjrzeć się
również podkładom tej firmy. W sklepie internetowym wybrałam
podkład, który wydawał mi się odpowiedni, w drogerii
okazało się, że do mieszanej cery, lepiej będzie nadawał
się inny produkt. Tak trafiły do mnie: Kobo Professional,
Primer Green oraz podkład Kobo Professional, Smooth Make up with
Hyaluronic Elixir w kolorze Ivory beige.
Kobo Professional, Primer
Zielona baza znajduje się w szklanym
pojemniku o pojemności 15 ml, który wyposażony jest
w pompkę, co wg mnie jest najwygodniejszym i najbardziej
higienicznym rozwiązaniem. Ma dosyć rzadką konsystencję,
dzięki czemu znakomicie się rozprowadza i doskonale stapia się
ze skórą, do tego stopnia, że w pierwszej
chwili miałam wrażenie, iż nie ma go na skórze,
a całość wsiąkła w gąbeczkę do makijażu.
Porównanie kolorytu skóry w części na której
rozprowadziłam podkład, z tą na której
go nie było, uświadomiło mi, że bardzo się
myliłam. Moje zaczerwienione policzki przybrały delikatnie oliwkowy
kolor, który wygląda całkiem naturalnie, ja z natury mam
inny kolor skóry, dlatego na bazę nałożyłam podkład
w kolorze Ivory, jeszcze lepiej baza zgrała się z kosmetykami
mineralnymi.
Primer Kobo uważam za bardzo
udany produkt, choć mam zastrzeżenia do zamknięcia, bardzo łatwo
się zsuwa, co może być dużym problemem, gdy nosimy go
w kosmetyczce.
Kobo Professional, Smooth make up
Podkład znajduje się w tubce
o zawartości 30 ml, takie opakowanie jest bardziej
problematyczne, szczególnie pod koniec używania produktu. Kosmetyk
zawiera filtr ochronny SPF 10, dobrze matuje, nie podkreśla
zmarszczek, nie zapycha i nie oksyduje. Łatwo
się rozprowadza, jest wyjątkowo wydajny. Wygląda bardzo
naturalnie, dobrze stapia się ze skórą, nie wysusza
jej, choć po kilku godzinach w suchym pomieszczeniu suche
skórki z czasem stają się coraz bardziej bardziej
widoczne. Zauważyłam też, że na moich suchych
policzkach podkład jest trwalszy wtedy, gdy położony zostanie
bezpośrednio na krem, krócej gdy pod nim znajduje się
baza, o której pisałam wyżej. Kolejną zaletą podkładu jest
przyjemny bardzo delikatny zapach oraz to,że nie brudzi,
nie odbija się, ani bezpośrednio po nałożeniu, ani długo
po po nim.
Podsumowanie
Baza wywarła na mnie bardzo
pozytywne wrażenie, podkład nico mniejsze, ale obydwa kosmetyki
zasługują na uwagę. Możecie je kupić stacjonarnie oraz
na stronie https://www.drogerienatura.pl/, tam też znajdziecie
skład produktów, niestety nie ma go na opakowaniach.
Kosmetyki dostępne są również w stacjonarnych
Drogeriach Natura.
Nigdy nie miałam żadnego podkładu marki KOBO, nawet nie znam ich kolorówki. Jedyna Natura jaką mam w mieście mieści się na dworcu PKP, gdzie mają ciemno jak diabli, ja tam nic nie potrafię wybrać :<
OdpowiedzUsuńpodkłady kobo niesamowicie mnie zapychają ;/ bazy się obawiam ;/
OdpowiedzUsuńWkrótce będę w Polsce, więc rozejrzę się :)
OdpowiedzUsuńBrak składów na opakowaniach? A to ciekawe :/ Właśnie mi przypomniałaś, że chcę chwycić ich mixer :P
OdpowiedzUsuńJeszcze nigdy nie używałam z Kobo. Dzięki za recenzję.
OdpowiedzUsuńNie miałam podkładów ani baz od Kobo, za to kocham ich cienie do powiek ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze żadnego produktu marki Kobo, przynajmniej nic co bym pamiętała, że używałam ;) Do natury mam za daleko..., szkoda
OdpowiedzUsuń