Lubię kosmetyki Vianek, dlatego postanowiłam sprawdzić jak spiszą się maseczki do twarzy tej marki. Sięgnęłam po wszystkie cztery (normalizująca, ujędrniającą, łagodzącą i wzmacniającą). Niektóre z nich użyłam kilka razy. Teraz przyszedł czas, abym podzieliła się moimi wrażeniami.
Maseczki Vianek
Trzy z maseczek mają w składzie glinki kosmetyczne o różnym działaniu. Maski różnią się znacząco między sobą, dlatego postanowiłam opisać je w kolejności od tej, która najmniej mi odpowiadała, do tej z której byłam zadowolona najbardziej.
Vianek Maseczka ujędrniająca do cery z pierwszymi oznakami starzenia
Maseczka ujędrniająca przeznaczona jest do cery dojrzałej, wymagającej ujędrnienia i rewitalizacji.
Głównym składnikiem jest ekstrakt z truskawki, a prócz niego odmłodzić cerę mają: olej lniany, olej z wiesiołka, olej z pestek truskawek i malin, a także kwas hialuronowy.
Opinia o maseczce ujędrniającej
Na mojej skórze widzę "pierwsze oznaki starzenia", dlatego ciekawa byłam jak podziała na nią maseczka ujędrniająca.
Maseczka przeznaczona jest na twarz, szyje i dekolt i tak ją stosowałam. Jedna saszetka nie wystarcza na wszystkie te partie ciała. Na dekolt i część szyi musiałam użyć kolejnej.
Pierwsze wrażenie, to oczywiście zapach i wygląd. Przypomina zmiksowane truskawki, niestety nie świeże, a wyjęte z kompotu. Pachnie więc nieco mniej apetycznie, a do tego ma widoczne pestki. Nakładanie nie jest wygodne. Maska ma formę płynną. Na zdjęciu możecie zauważyć, że bardzo się rozlewa.
Nakładanie na twarz nie stanowiło większego problemu, ale już pod brodą kiepsko się trzymała i stopniowo spływała.
Konsystencja tej maseczki zupełnie nie przypomina żadnej z dotychczas przeze mnie poznanych kupnych masek. Prędzej domową maseczkę ze zmiksowanych truskawek z jogurtem.
Do działania też mam zastrzeżenia, dlatego tą maseczkę oceniłam najniżej. Nie zważyłam żadnego efektu. Nawet krótko po zdjęciu maseczki. Ani na twarzy, ani na szyi, czy dekolcie. Maseczka nie spowodowała obiecanego ujędrnienia, nawilżenia, czy wygładzenia. Nie jestem z niej zadowolona i na pewno do niej nie wrócę.
Maseczka przeznaczona jest na twarz, szyje i dekolt i tak ją stosowałam. Jedna saszetka nie wystarcza na wszystkie te partie ciała. Na dekolt i część szyi musiałam użyć kolejnej.
Pierwsze wrażenie, to oczywiście zapach i wygląd. Przypomina zmiksowane truskawki, niestety nie świeże, a wyjęte z kompotu. Pachnie więc nieco mniej apetycznie, a do tego ma widoczne pestki. Nakładanie nie jest wygodne. Maska ma formę płynną. Na zdjęciu możecie zauważyć, że bardzo się rozlewa.
Nakładanie na twarz nie stanowiło większego problemu, ale już pod brodą kiepsko się trzymała i stopniowo spływała.
Konsystencja tej maseczki zupełnie nie przypomina żadnej z dotychczas przeze mnie poznanych kupnych masek. Prędzej domową maseczkę ze zmiksowanych truskawek z jogurtem.
Do działania też mam zastrzeżenia, dlatego tą maseczkę oceniłam najniżej. Nie zważyłam żadnego efektu. Nawet krótko po zdjęciu maseczki. Ani na twarzy, ani na szyi, czy dekolcie. Maseczka nie spowodowała obiecanego ujędrnienia, nawilżenia, czy wygładzenia. Nie jestem z niej zadowolona i na pewno do niej nie wrócę.
Vianek Maseczka łagodząca do cery podrażnionej
Maseczka łagodząca przeznaczona jest do cery wrażliwej i skłonnej do podrażnień. W składzie znajduje się biała glinka, której zadaniem jest absorpcja sebum oraz dotlenienie i odżywienie skóry. Prócz glinki, w składzie znajdują się oleje (m.in. kokosowy, słonecznikowy) oraz ekstrakt z korzenia kozłka lekarskiego, który ma na skórę zadziałać zmiękczająco i regenerująco.
Opinia o maseczce łagodzącej
Maseczka łagodząca okazała się zupełnie inna niż wersja ujędrniająca. Zawartość białej glinki sprawia, że maska jest bardzo gęsta. Zapach, to ta sama kompozycja, która znajduje się we wszystkich kosmetykach serii łagodzącej Vianka.
Nakładanie nie sprawiało dużego problemu, choć przyznaję, że wolałabym, gdyby maska była mniej gęsta. Po wyznaczonych 15 minutach maseczka zaczynała mocno zastygać, a część była już wchłonięta. Reszta, która pozostała na skórze opornie się zmywała, co w przypadku cery podrażnionej, nie działa "łagodząco". Po maseczkach z białą glinką zawsze moja cera jest przyjemnie nawilżona. Tutaj zadziałał chyba olej kokosowy, który na mojej twarzy powoduje zupełnie odwrotne skutki. Cera stała się szorstka.
Jeśli więc nie sprawdza się u Was olej kokosowy, to tej maseczki nie polecam.
Vianek Maseczka wzmacniająca do cery naczynkowej
Maseczka, która powinna być dla mnie idealna. Przeznaczona jest do cery naczynkowej oraz z trądzikiem różowatym. Ma za zadanie wzmocnić skórę i zapobiec pękaniu naczyń krwionośnych, oczyścić, a do tego jeszcze nawilżyć, zmniejszyć napięcie i zaczerwienienie.
W składzie znajduje się glinka czerwona, olej sezamowy, olej ze słodkich migdałowy, alantoina i pantenol.
W składzie znajduje się glinka czerwona, olej sezamowy, olej ze słodkich migdałowy, alantoina i pantenol.
Opinia o maseczcewzmacniającej
Nareszcie konsystencja jaką lubię. Nie za rzadka, nie za gęsta. Dobrze się rozprowadza, pachnie jak masło orzechowe, nie zastyga do skorupy. Problem był jednak ze zmyciem. Cera wydawała się czysta, a jednak była nadal czerwona od maski. Trudno było pozbyć się tego koloru, którego i tak osoby z cerą naczynkową mają w nadmiarze. Podsumowując, maska wykazała lepsze działanie niż dwie poprzednie, ale nadal nie jest to coś czego oczekiwałam i do czego będę wracać.
Vianek Maseczka normalizująca do cery tłustej i normalnej
Ostatnia maseczka, czyli tak, która sprawdziła się najlepiej to maseczka normalizująca. Na opakowaniu napisane jest, że przeznaczona jest do cery tłustej i normalnej. Ja mam mieszaną, a jednak jestem z niej zadowolona bardziej niż z pozostałych.
Jej zadaniem jest regulacja wydzielania sebum, oczyszczanie i regeneracja skóry. Główne składniki, to zielona glinka oraz węgiel aktywny.
Jej zadaniem jest regulacja wydzielania sebum, oczyszczanie i regeneracja skóry. Główne składniki, to zielona glinka oraz węgiel aktywny.
Opinia o maseczce normalizującej
Konsystencja podobna to opisywanej poprzednio wersji wzmacniającej. Kolor szary, zapach miętowy, delikatny i przyjemny. Po maseczce łagodzącej moja cera była w najlepszym stanie. Wyglądała na zdegenerowaną, oczyszczaną. Pozbyłam się nadmiaru sebum w stefie T, a w pozostałych miejscach skóra nie stała się wysuszona, wręcz przeciwnie. Była nawet gładsza i sprawiała wrażenie lepiej nawilżonej.Maseczka normalizująca była więc dla mnie zaskoczeniem.
Ja miałam trzy z tego wpisu i też najmilej wspominam zieloną ;)
OdpowiedzUsuńCzyli nie jestem w tej opinii osamotniona ;)
UsuńJeśli miałabym wybierać to brałabym ujędrniającą, ale jeśli nie jest skuteczna i ujędrnienia brak to podziękuje i nie chcę :)
OdpowiedzUsuńNiestety nie mogę polecić ;)
UsuńRaczej żadna nie jest dla mnie :(
OdpowiedzUsuńSpodziewałam się więcej, ale tym razem bez szału ;)
Usuńa ja muszę je w końcu pozużywać, bo masakraaaa, tyle tego mam ;D
OdpowiedzUsuńJa do samek też się wolno zabieram w porównaniu z ilością, więc Cie rozumiem ;)
UsuńMiałam w sumie wszystkie ogólnie są dla mnie fajne ale też nie na tyle abym chciała do nich wracać :)
OdpowiedzUsuńZ tego co zauważyłam, to do suchej cery żadna się nie nadaje. pewnie masz inną ;)
UsuńSłyszeliśmy bardzo pozytywne opinie na temat zielonej, chyba się skusimy na zakup :)
OdpowiedzUsuńJest w porządku, ale ich siostrzana marka Duetus ma podobno lepszą ;)
UsuńMIałam normalizującą i wzmacniającą - jakoś bez szału ;/
OdpowiedzUsuńTeż bym tak je podsumowała :D
UsuńUżywam maseczek, kremów pod oczy z Vianka i sobie chwalę. Są na prawdę dobre.
OdpowiedzUsuńObserwuje:)
Pozdrawiam
Miałam, nie zrobiły mi krzywdy, w sumie tylko jedna bardziej przypadła mi do gustu :P
OdpowiedzUsuńMiałam zieloną i była świetna! :) Mam ochotę i na pozostałe :)
OdpowiedzUsuńPrzetestowałam już mnóstwo maseczek na twarz i mogę śmiało stwierdzić, że te własnoręcznie robione maseczki, inaczej domowe maseczki na twarz są najlepsze :)
OdpowiedzUsuńPewnie, jeżeli wiemy jakich składników potrzebuje nasza cera, to maseczki własnej roboty mogą być najlepsze :)
UsuńUwielbiam domową kurację pielęgnacyjną. Czasami wybieram się do kosmetyczki, ale zdecydowanie preferuję domowe spa :)
OdpowiedzUsuń